Tak tak... przez 3 dni chodziłam jak struta, że znów jest coś nie po mojej myśli, że znów ciągłe problemy , wyżywałam się na wszystkich w koło... i co to dało?
Pojechałam wczoraj do starostwa o pozwolenie na zjazd w tym miejscu w którym ja chcę, czyli 5 metrów od skrzyżowania, a ten BURAK się kłucił, że nie może tam być zjazd i mi pokazując placem mówi gdzie powinien być! pokazał mi zjazd z drogi wprost na dom lub z drugiej strony działki!i przykłada tą linijkę i mierzy...
w końcu nie wytrzymałam i powiedziałam, ze chce rozmawiać z jakimś kierownikiem lub przełożonym!
Czekałam na niego 1 całą godzinę! Ale w końcu zszedł jakiś przychlast i pyta mi się o co chodzi, to ja mu tłumaczę , że tylko w tym miejscu pasuje mi zjazd z drogi bo gdzie indziej będzie nie funkcjonalny... a on tak patrzy patrzy i mówi do mnie a w czym tu Pani widzi problem??? A ja mu na to , że Pan który siedzi za biurkiem powiedział że stanowczo nie zsgadza się na zjazd w tym miejscu przezemnie wyznaczonym!Po czym kierwonik wziął linijkę zmierzył i powiedział tak do swojego kolegi;
"A ty wiesz jak odczytać skale 1;500 ?- 5 metrów to jest 1 cm, a ty co żeś skale pomylił?po czym kolega odp; Aha ja myślałem , że 1 cm to 1 metr i temu ta brama mi na końcu działki wyszła... no ale co każdemu się zdarza nie?""
...bez komentarza to zostawię.....szkoda mi tylko moich nerwów ! Oczywiście szanowny Pan nie przeprosił za swój wyczyn , ale w zamian za to powiedział, że pozowolenie na zjazd ( tam gdzie ja chce) będzie gotowe na PONIEDZIAŁEK.